Uwielbiam ten tekst. A chodzi o wypowiedź Cleo de Nile w filmie „13 życzeń”. W pewnym momencie, kiedy Twyla próbuje powiedzieć Cleo, ze popularność nie jest najważniejsza na świecie, Cleo obmyśla plan jakby tu powtórnie dać się zauważyć społeczności Straszyceum i odzyskać Deuca (dlaczego straciła popularność i nie jest chwilowo z Deucem – obejrzycie sami w filmie ;)) i przerywa jej w połowie zdania mówiąc dobitnie: „Ja jestem z de Nilów i….” i tu następuje dramatyczny monolog, z którego wynika, że nikt jej nie odbierze miana najbardziej popularnej osoby w Monster High 🙂
To tyle w kwestii wyjaśnienia. Ponieważ dojechała do nas już Cleo w piżamie, kapciach i osobie własnej (aha i jeszcze w opasce na oczy – też dojechała 😉 ) a Rochelle wyjęta z pudełka już całkiem się zadomowiła w Monsterowie, to czas najwyższy na małą prezentacyjkę.
Tak – obydwie lalki to Monster High 🙂 różnią się, prawda? 😉
To jest Cleo de Nile z serii Dead Tired – pierwsza edycja. Poza nią, Mattel wypuścił wtedy na rynek jeszcze Draculaurę, Frankie Stein i Ghoulię Yelps. Wszystkie piżamy w pierwszej serii były takie jak Cleo – spodnie o długości 3/4 i top. No i te legendarne kapcie 😀 u Cleo mają postać węży w koronie. Sama lalka jest prześliczna, nie przemalowana, ma delikatną buźkę, pasującą do wszystkich ubranek i jako jedyna Cleo nie ma grzywki. Dwa długie pasma na środku głowy, zaczesane są do tyłu i przypięte plastikowymi spinaczami na stałe. Poza tym włosy są długie, proste, ciężkie i geste. To chyba cecha charakterystyczna starszych serii Monster High – wysoka jakość wykonania lalek. Cleo posiada oprócz szczotki i stojaka – kartę ze swoim wizerunkiem i lampkę nocną, widoczną na zdjęciu, którą można złożyć. Po złożeniu wygląda jak mała piramida. Po rozłożeniu – świeci w ciemności (naprawdę, sprawdziłyśmy ;))
A teraz Rochelle Goyle, wspomniana w poprzednim poście. Wtedy stała grzecznie w pudełku. Niestety wpływ pozostałych mieszkanek Monsterowa sprawił, ze zaczęła rozrabiać jak one wszystkie 😉
Córka Gargulca ma wspaniałe włosy. Różowe, z turkusowymi pasmami, spięte w grubą kitę. Po objętości kity widać, ze jest ich tam naprawdę sporo 🙂 Sukienka uszyta jest z płótna, nie naciąga się, co sprawia, że lalkę ciężko posadzić – spódnicę ma za ciasną 😉 Z kolei rajstopki są nylonowe, idealnie uszyte i śliczne. Do nich pasują różowe butki, misternie zdobione.
A tymczasem…zanim dojechała Cleo, dojechało najpierw jej ubranko z I serii. I zamiast bezczynnie leżeć i czekać na panią, zostało wykorzystane przez Dziecko do ubrania Clawdeen. Nasza Klaudyna nie była przebierana od nowości, czyli już dłuższy czas. I trafił jej się naprawdę stylowy ciuch, pasujący co jej ciemnej karnacji 🙂
A co na to Cleo?
Cleo: „O mój Ra!!! Nie patrzę na to!!!! Moje królewskie oczy tego nie zniosą!”
Clawdeen: „Oj tam, Cleo nie przesadzaj – czyż nie wyglądam jak rodowita Egipcjanka?”
Cleo: „Słuchaj Clawdeen, musisz mi oddać moje ciuchy! Jak ja mam paradować po Monsterowie w PIŻAMIE?”
Clawdeen (zasępiona): „Hmmm. yyyy….no w sumie to chyba masz rację”
Dziewczyny się dogadały. W następnym wpisie Cleo nie będzie paradować w piżamie, a Clawdeen wróci do barowej kiecki 😉
Rochelle: „Yyyyyy, czuję się tak jakoś BLADO przy Was… 😉 „