Będąc uczennicą ogólniaka nauczyłam się pleść bransoletki z muliny. Wtedy był na nie szał, plotło się dosłownie wszędzie, zapinając agrafkę z robótką na kolanie (na dżinsach oczywiście a nie na gołym ;)). Miałam w swoich zbiorach bardzo różne wzory i jak to z moimi rzeczami 😉 bransoletki były skrzętnie schowane „na zaś” lub też „dla przyszłych pokoleń”. Tak się składa, że mam też kuzynkę czternastolatkę i że teraz też jest moda na plecione bransoletki z muliny. Jako dobra kuzynka 😉 postanowiłam odświeżyć wiedzę i nauczyłam młodą jak to się robi. Jeden wzór szczególnie przypadł mi do gustu, jest symetryczny, kolorowy i ładnie się prezentuje na ręce nastolatki 😉 Poniżej na zdjęciu najpierw pierwsza moja bransoletka samodzielnie upleciona…widać te krzywe węzełki, hihihi ale właśnie ją sfotografowałam, bo mam do niej sentyment. A niżej – bransoletka tytułowa. Wiekowa, bo ma coś około 20 lat i cały czas jest aktualna.
Teraz mam rozpoczętą bransoletkę z wzorem w rybki – zamówienie od dziecka 🙂 Ale mnie wzięło na robótki ręczne 😀
Kwi 05, 2013 @ 18:59:19
I ja pamiętam, jaki był szał na plecenie mulinowych bransoletek. Ale ja takich wydumanych jak Ty nie umiałam, szczyt możliwości to był ząbek 😀
Kwi 08, 2013 @ 10:42:15
w sumie to trudne nie jest. pleciesz tak jak zwykłe, patrząc na kolory – żeby tworzyły wzór. trzeba tylko znać splot prawy i lewy. tak myślę, może wrzucę jakiś filmik instruktażowy dla chętnych…:D
Kwi 05, 2013 @ 14:17:34
Plotłam, a jakże! I nie tylko z muliny- jakoś w czasach studenckich i później był też szał na plecenie z rurek gumowych. Te jednak nie służyły jako bransoletki, lecz jako breloczki do kluczy i zawieszki przy plecakach.
Kwi 08, 2013 @ 10:40:21
Mmmm… te z rurek to widuję i takie też pamiętam, ale za to się nie zabierałam. Fajne z nich były ogonki do kluczy 🙂
Kwi 05, 2013 @ 09:51:02
Ja też robiłam. I z całego procesu najbardziej pamiętam przypinanie do spodni. Bo ja raz przypięłam do skóry 😛 A takich wzorków to nie umiałam, tylko te najprostsze – w paski. Niektóre dziewczęta robiły opaski z przejściami kolorów, dwa razy szersze niż te podstawowe maleństwa, a mnie skręcało w środku, ale dłubałąm swoje 🙂
Kwi 05, 2013 @ 11:06:01
Ja też przypinałam do spodni!!! A potem mama z babcią mi głowę suszyły o ciągle ginące agrafki!!
Kwi 05, 2013 @ 07:28:51
Ha ha! Dzisiaj rano, gdy szłam do pracy to myślałam właśnie o tych bransoletkach! Zastanawiałam się gdzie jest moja mulina, bo mnie nagle „naszło” na plecenie. A tu masz!
Czary, pani! Czary!
Mangusto, nie roń łez, jak chcesz, to Ci uplotę!
Kwi 05, 2013 @ 08:02:57
A widzisz!!! hehehe, mi trochę czasu zajęło przypomnienie sobie splotu i mieszania kolorów w tych trudniejszych, ale potem poszło jak po maśle. A jaki wybór w mulinie się zrobił przez ostatnie lata… 😀
Kwi 05, 2013 @ 07:26:57
Pamiętam tę modę, choć sama nie potrafiłam czegoś takiego zrobić… Jeden przedsiębiorczy kolega sprzedawał dziewczynom takie bransoletki z ich imionami zrobione przez jego starszą siostrę 😛
Kwi 05, 2013 @ 07:59:55
To faktycznie był very przedsiębiorczy 😉 bo ja bym na to nie wpadła żeby sprzedawać – robiłam je w prezencie, zresztą nadal robie…ostatnio w imieniu wielkanocnego zająca, hihihi
Kwi 04, 2013 @ 21:42:31
nigdy nie umiałam takich robić
Kwi 05, 2013 @ 07:58:06
No właśnie – jak pisze Ródy Królik – od czego są pomocni lalkomaniacy 😉 możemy Ci upleść, nie ma sprawy 😀
Kwi 05, 2013 @ 21:16:41
to poproszę instrukcję 😀
Kwi 08, 2013 @ 10:45:09
No właśnie dojrzewam do zrobienia filmików instruktażowych, ale póki co, jeśli chcesz prezencik „a konto” Dnia Dziecka 😉 to napisz mi adres do wysyłki na mejla 😀
Kwi 11, 2013 @ 06:54:43
🙂